W poszukiwaniu dobrego krycia...
Mocno kryjący, trwały, naturalny wygląd, wygładzenie skóry, SPF, rozświetlający, matujący, bez efektu maski. Wśród wymienionych czynników na pewno znajdzie się ten, na którym opieramy się buszując wśród półek z podkładami. Ale czy właśnie to czego oczekujemy, jest w zasięgu naszej ręki?
Jeżeli chcecie wiedzieć, czym uzyskać taki oto efekt, koniecznie przeczytajcie dalej.
Dla wielu z was nie będzie ten podkład odkryciem. Revlon Colorstay 24hrs. Odcień jakiego używam to 150 Buff. Jest on idealny dla bladziochów, jaśniejszy od innych drogeryjnych podkładów, nawet tych najjaśniejszych.
Jego zdecydowanym plusem jest poziom krycia. W zależności od tego jaką ilość podkładu nałożymy oraz sposobu aplikacji jesteśmy w stanie uzyskać od średniego do dobrego krycia. Zdjęcie powyżej specjalnie zrobione z fleszem, ponieważ przy wyłączonym nie byłam w stanie oddać mojej całej "nieskazitelnej" cery z każdą osobną krostką i zaczerwienieniem. Podkład nałożyłam znaną każdemu gąbką - Beautyblender. Najpierw cienką warstwą pokryłam całą twarz (omijając okolicę oczu) po czym dołożyłam drugą cienką warstwę w okolice największych niedoskonałości.
Revlon Colorstay 150 Buff grzeszy trwałością. Co prawda nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy rzeczywiście utrzymuje się przez 24 godziny, natomiast ja miałam go na sobie ok. 10 godzin. Podkład troszkę się starł, nie mniej jednak nadal dobrze krył. Dodam, że specjalnie go nie pudrowałam, aby efekt był wiarygodniejszy. Niestety na co dzień podkład należy pudrować chociażby transparentnym produktem.
Czy tworzy on efekt maski? Dla mnie nie. Oczywiście nie można przeginać podczas jego nakładania, dobrze rozcierać i takowego efektu nie będziemy miały. Podkład idealnie stapia się z cerą, nie tworzy smug i wygląda naturalnie. Bardzo ważne jest też dobranie odpowiedniego odcienia.
Przedstawiam już końcowe efekty jakie osiągnęłam tym produktem:
Podczas jego używania polecam złuszczać, peelingować oraz dobrze nawilżać cerę, ponieważ podkład ma tendencję do wysuszania skóry.
Natomiast jeśli mówimy o wadach podkładu, z pewnością jest nią jego buteleczka, która nie zawiera pompki, przez co ciężko jest wydobyć podkład, który w swojej konsystencji jest dość gęsty. Aczkolwiek nie ma co się obawiać, producent wyszedł nam na przeciw, i już niedługo będzie dostępna nowsza wersja, wraz z pompką i ulepszoną formułą.
Jestem ciekawa Waszych opinii na temat tego podkładu!
Do zoba!
Zmagam się z bardzo podobnym problemem i nie wiem czemu ten podkład jeszcze do mnie trafił, chociaż słyszałam o nim wiele dobrego. Pod względem krycie polubiłam też PhotoFinish z Catrice a podkład Revlon PhotoReady może nie kryje dobrze, ale z korektorem Catrice jest idealny na zimę gdyż nie wysusza :)
OdpowiedzUsuńO cholera, niezłe krycie :D Chyba powinnam w niego zainwestować ;)
OdpowiedzUsuń