Robaki w beautyblenderze? Co kryje w sobie gąbka po ponad roku użytkowania.

18:01 Unknown 10 Comments



Odkąd dostałam gąbkę Beautyblender i zaczęłam jej używać to nie wyobrażam sobie nakładania podkładu inną gąbką, pędzlem czy palcami. Być może moja ocena jest zbyt pochopna, bo przyznaję - w swojej kosmetyczce mam jeszcze jedną gąbkę z Ebelin, która jest stosunkowo tania i.. nie okłamujmy się - nie przypadła mi do gustu. W przyszłości być może skuszę się na tą z Real Techniques lub z Nanshy, ale to temat na odrębny post. Dzisiaj mianowicie przybliżę Wam środek beautyblendera po nieco ponad roku użytkowania. Nie skłamię mówiąc, że nie czyściłam go po każdej aplikacji. Nie zawsze znajduję na to czas, wiedząc, że już o siódmej muszę być w pracy. Revlon colorstay to podkład, który namiętnie używałam przez ostatni rok. Dodatkowo gąbka musiała sobie radzić z kryjącym korektorem jakim jest ten z Collection czy Catrice oraz z pudrem, bo lubię bo wklepywać za jej pomocą. Bardzo ciekawiło mnie co kryje środek mojej gąbki. Zaglądając tam możecie się bardzo zdziwić, bo były tam... robaki?!
 Teoretyczne zalecenia producenta to używanie jej przez kilka miesięcy. O ile wierzę, że szczoteczkę do zębów powinno się często wymieniać, to przy beautyblenderze nie jestem w stanie stwierdzić, czy moja gąbka po kilkunastu miesiącach użytkowania diametralnie się zmieniła, przestała dobrze funkcjonować i przyczyniła się do powstawania nieprzyjaciół na mojej twarzy. Tyle co zauważyłam to to, że wypłowiała i ma kilka uszczerbków od moich paznokci. Oczywiście podczas mycia starałam się ich nie wciskać w gąbeczkę, by nie zrobić jej krzywdy. Po zdjęciach sami możecie zobaczyć, że gąbka nie ma wielu uszkodzeń, a prawdą jest to, że używałam jej do każdego makijażu. 

 Niestety, jeśli liczyliście, że w mojej gąbeczce znalazły się robaki, to przepraszam, ale muszę Was rozczarować! Do tytułu tego posta i nawiązaniu do robaków zainspirował mnie filmik, który krąży od jakiegoś czasu po internecie, i ma ponad milion wyświetleń. Zapewne jeśli jesteście choć trochę wkręcone w świat makijażu to wiecie o który filmik mi chodzi. Jest na nim dziewczyna, która podczas rozmowy telefonicznej i przy włączonej kamerze "na żywo" przecina swojego beautyblendera. Jej oczom ukazują się czarne kropki, które po wyciągnięciu stają się robakami. Czy to jest prawdą, czy prowokacją - nie wiem. Po ucięciu kawałka i zobaczeniu tych "robaków" dziewczyna rzuca gąbką niestety poza kamerę. Zawsze mogła mieć tam odkrojoną i specjalnie przygotowaną (z robakami) gąbkę, i ją chwycić.  Jak dla mnie bzdura! Pisałam już wcześniej, że ja swojej gąbki nie myłam po każdej aplikacji. Pewnie rozwijały się w niej bakterie, ale nie do tego stopnia bym znalazła w niej robaki. Niestety, cała akcja może zniesmaczyć potencjalnych konsumentów, ale ja przychodzę z tym postem po to, by udowodnić, że nazwijmy to "moja zaniedbana" gąbka w środku jest... czysta! 
 Nie powiem, że nie zebrało się trochę podkładu na jej obrzeżach. Ucieszył mnie fakt, ze w środku jest czyściusieńka jakby była nowa. Być może jest to efekt niedociągnięć z mojej strony, ale bardziej miałabym sobie za złe, gdyby podkład był w centralnej części bądź gdybym znalazła tam robaki. Teraz, kiedy kupiłam sobie nową postanowiłam, że znajdę te kilka minut i będę czyścić ją po każdym użyciu, i być może za jakiś czas znowu spotkamy się z nożyczkami i wtedy zobaczymy jaki będzie efekt. Dodam, że najlepiej myje mi się szarym mydłem. Ale są też produkty, które niestety kurczowo się jej trzymają. Wtedy z pomocą przybywa nam jakikolwiek tłuszcz bądź oliwka do mycia. 


 Dla większej pewności postanowiłam rozebrać gąbeczkę na części pierwsze. Nadal nic, tylko zachwyt nad jej czystością i być może lekkie rozczarowanie, że muszę zacząć używać nowej. Stara przyleciała do mnie prosto z USA, była totalnym zaskoczeniem i prezentem, z którego chyba najbardziej się cieszyłam. 


Firma prężnie się rozwija i co jakiś czas zaskakuje nas nowościami. W jej ofercie mamy nie tylko gąbeczkę do nakładania podkładu na twarz, ale także na ciało bądź tą, która swym rozmiarem jest tak mała, że idealnie sprawdza się do nakładania korektora pod oczy. Ja zazwyczaj wolę tą sprawę załatwić szybciej i z mniejszą ilością ruchów, więc do korektora używam spiczastej strony beautyblendera. Fajną opcją jest też zakup mydełka specjalnie przeznaczonego do czyszczenia tych gąbek, a dodatkiem dla kosmetykomaniaczek zakup specjalnego ringu do umieszczenia swojej gąbeczki w wyjątkowym miejscu. Reasumując całą historię mojego beautyblendera - nie znalazłam w nim żadnych robaków, mimo, że nie pielęgnowałam jej według zaleceń. Produkty używane przeze mnie miały właściwości mocno kryjące i zastygające, i osadziły się tylko na obrzeżach gąbeczki. Z beautyblendera jestem bardzo zadowolona i nie pozostaje mi nic innego jak otworzyć czystą, nową gąbeczkę i namalować nią sobie idealną skórę twarzy!

A Wy czego używacie do aplikacji podkładu? Macie swoją ulubioną gąbkę/pędzel, czy zostawiacie wszystko w swoich rękach?

10 komentarzy:

  1. O Chryste jak przeczytałam tytuł to z szokiem i obrzydzeniem spojrzałam w stronę swojej gąbki ! Ufff... Ty to potrafisz zbudować napięcie ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie niemożliwe jest posiadanie tych stworzeń w środku, totalna ściema, a konkurencja działa.. ;)

      Usuń
  2. Miałam oryginalny BB i byłam bardzo zadowolona z efektu jaki da sie nim stworzyc. Jednak moje różowe cudo - zamawiane ze strony producenta - okazalo sie chyba jakies wadliwe, bo po 2 miesiącach podczas mycia (a staralam sie robic to delikatnie) po prostu rozpadlo sie na pol :\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałaś coś z tym zdziałać? Być może była to wina spowodowana przy produkcji i firma wymieniłaby ją na nową. :)

      Usuń
  3. nie mam oryginalnego BB, osttanio zakupiłąm GlamSponge i efekt podoba mi się, moja pierwsza styczność z gąbką. Testują i zobaczymy czy sie uzależnię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moją pierwszą jaką chciałam to ta z real techniques, nie myślałam wtedy że mogłabym wydać 80 zł na gąbkę do makijażu mając do tego pędzel. Ale bardzo się cieszę, że ją mam! :)

      Usuń
  4. Nie przepadam za tą gąbką :/
    Dodaję do obserwowanych i liczę na rewanż

    http://magicworldprincesscarmen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, szkoda! dla mnie numer 1. :) Zatem czego używasz do aplikacji podkładu? :)

      Usuń
  5. Ja do nakładania podkładu używam palca bądź pędzla. Gąbki jeszcze nie próbowałam. Na prawdę myślałam, że będą tam robaki:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie miałam tej gąbeczki, bo używam pędzla do aplikacji podkładu. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcony czas i komentarz! Odpiszę na każdy i z pewnością zerknę na Twojego bloga. :)