Przegląd nowości w kosmetyczce. || Kiko Milano.
Z racji tego, że w ostatnim czasie miały miejsce duże wyprzedaże w Kiko zapraszam Was do przeglądu nowości, które u mnie zagościły. Marka Kiko była mi obca, nie posiadałam wcześniej w swojej kosmetyczce żadnego z oferowanych przez nią produktu, dlatego skusiłam się i bez zastanowienia poczyniłam małe zakupy w celu wypróbowania kosmetyków tej firmy. Opiszę również moje pierwsze wrażenia po kilkukrotnym użyciu tych kosmetyków, więc zapraszam do czytania dalej.
Na początek postanowiłam zaopatrzyć się w kilka cieni do powiek. O ile jeden bardzo mnie zadowolił, to dwa pozostałe raczej nie przypadły mi do gustu. Sparkle eyeshadow nr 407 - to on skradł moje serce. Jest to fioletowy wchodzący w niebieskość cień, który na pewno jest najlepiej napigmentowany z całej trójki i przepięknie się mieni! 233 to high pigmented eyeshadow, typowe bordo, które niestety, ale nie grzeszy pigmentacją. Nie jestem zadowolona z zakupu tego cienia. Nałożony na dobrą bazę, czy nawet zastosowany na mokro nie daje większej różnicy. Niestety - bubel. 206 to cień teoretycznie z drobinkami, których kompletnie nie widać. Pigmentację i nasycenie ma dobrą. Niektóre z nich możecie zobaczyć w akcji w poście, gdzie pokazałam Wam kilka propozycji makijażu na karnawał. Wystarczy kliknąć (tutaj).
Miłym odkryciem są cienie w kremie. Ja zdecydowałam się na kolory: 02, 04, 05 oraz 16.
Cień o numerze 02 to jasny, lekko brzoskwiniowy róż.Teoretycznie zawiera maleńkie drobinki, których za bardzo nie widać. Można by rzec, że jest to półmat. Może do makijażu ślubnego będzie fajną bazą podbijającą kolor, zobaczymy!
04 mogłoby się wydawać że jest to kolor taupe, który niestety po roztarciu staje się cieplejszy niż wygląda. Kupiłam go z zamiarem podkreślania brwi, natomiast wiem już, że totalnie do tego się nie sprawdzi.
05 to bardzo piękny złoty cień, który mieni się jak choinka, i bardzo przypadł mi do gustu. Błysku na oku nigdy dość. Z tego co zauważyłam cień nie wchodzi w załamanie powieki i trzyma się na niej przez dłuższy czas.
16 to ładny, jasny odcień zieleni. Teoretycznie nie powinnam takich aplikować, bo mam zielone oczy, ale who the hell cares? Go również możecie zobaczyć w propozycjach makijaży karnawałowych.
O wodnych cieniach z Kiko słyszałam wiele dobrego. Już po pierwszym użyciu zrobiły na mnie ogromne wrażenie, i wiem, że sięgnę po więcej. Design tego cienia robi duże wrażenie! Nałożony na mokro daje jeszcze większe nasycenie niż na sucho, ale aplikowany saute również wygląda niczego sobie. Ja skusiłam się na dwa kolory: 208 i 228. Pierwszy to piękne złoto, a drugi podchodzi pod szary kolor. Więcej o nich możecie przeczytać w Złotej trójce, czyli błyskotkach na powiekę, gdzie dokładniej opisałam cień 208. Aby przejść do tego posta kliknij (tutaj).
Ostatnim cieniem, który zakupiłam to 169, który jest biały z mnóstwem drobinek. Tyle w teorii. Niestety do tej pory żadne cienie z drobinkami nie spełniły moich oczekiwań. Przy blendowaniu znikają w niewyjaśniony sposób, i tyle z nich zostaje. Ale pigmentacja tego cienia jest bardzo dobra.
W oko wpadł mi również eyeliner, który jest w ciemnym odcieniu bordo. Jakim zaskoczeniem było gdy końcówką aplikatora okazała się być sztywna gąbka. Fajnie, bo przynajmniej eyeliner nie ucieknie nam podczas malowania, ale za to nabiera konkretną ilość produktu i trzeba więcej się namachać by namalować idealną kreskę. Jego zdecydowanym plusem jest trwałość. Potrafi na oku przetrzymać ponad 13 godzin bez żadnych przetarć czy pęknięć. Trochę problematyczny podczas zmywania, ale można mu to wybaczyć!
To są moje wszystkie nowości z firmy Kiko. Jestem ciekawa czy Wy również upolowałyście coś na tej promocji, bądź miałyście styczność z kosmetykami tej marki. Póki co są mocno testowane, i zapewne przeczytacie o nich na blogu, i zobaczycie w makijażach już wkrótce.
Nie miałam jeszcze produktów KIKO ale strasznie mnie kuszą :) muszę zrobić zamówienie :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pigmentacja tych cieni:)
OdpowiedzUsuńAle pigmentacja, wow :) Ja używam mniej wyzywających cieni, ostatnio nabyłam jeden z Inglota :)
OdpowiedzUsuńPierwsze trzy kolory są cudowne!
OdpowiedzUsuńwww.blackarrotmakeup.blogspot.com